piątek, 5 lipca 2013

Spóźniona...



Dziś BARDZO, BARDZO spóźniona notka weekendowa, trochę pachnąca wakacjami.

Przepraszam za tak wielkie przesunięcie w czasie, oraz skumulowanie się notatek w jedną długaśną ale miałam pewne problemy "techniczno - czasowe".

 

♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ ♥ ♠ ♦ ♣ 

 

1. Jak szaleć to tylko w rytmie Rock n' Roll'a!



Piątkowy dzień spędziłam na Rock'n'Road Rockabilly Festiwal'u w Strykowie. 20km pod Poznaniem klub motocyklowy Piwersi przy współpracy z ośrodkiem wypoczynkowym Feniks stworzyli swój pierwszy festiwal utrzymany w stylu lat 50’ – 60’.
Świetnym pomysłem było zagospodarowanie tak urokliwego miejsca, lasku i jeziora na festiwal, chociaż trochę szkoda że teren nie jest większy oraz nie nawieziono tam piasku. Mam cichą nadzieję że dzięki festiwalowi to miejsce z roku na rok wypięknieje ;)
Oznakowany dojazd na festiwal porządnymi tabliczkami, nie jakimiś tam kartkami w koszulce, a drewnianymi porządnymi tabliczkami (nieco mało krzyczące ponieważ i tak musieliśmy użyć wstecznego gdy zorientowaliśmy się że był znak ale i tak spełniły swoją rolę).
Wejściówka w cenie 20zł na 3 dni to wg mnie żaden majątek (konwenty 3dniowe z noclegiem potrafią kosztować nawet 50zł, a Jarocin Festiwal to 140zł), choć mój brat ubolewał trochę, że nie było wejściówek jednodniowych (ja mam cichą nadzieję że za rok plaża zyska coś z tych pieniążków ;) ). Pole namiotowe jako nocleg na terenie festiwalu (15zł za 2-3osobowy namiot) to bomba pomysł chociaż podsumowując te oba wydatki to tzw. Wlotka na festiwal wynosi już nie 20zł a 35zł a to i tak póki co warto.
Serdeczne powitania, przyjazna atmosfera, wszyscy towarzyscy, mili i otwarci nawet organizatorzy (tak, tak moi mili czytelnicy! Doznałam szoku gdy organizatorzy chętnie zamieniali parę zdań z przybyszami z mniej lub bardziej odległych stron!)! Wszystko to sprawiło, że gdzieś tam w środku mnie coś zaczęło głośno płakać że nie mogę zostać do soboty czy niedzieli.
Pomimo że widziałam okrojony pakiet atrakcji to i tak było bardzo fajnie.
Zamiast złotówek były dolary. 1PLN = 1$ Na obiad mieliśmy do wyboru karkówkę, kiełbasę, zapiekankę, hot-doga, frytki i... uwaga, uwaga! ślimaka. Cóż to był ten ślimak? Otóż była to chudziutka, a długa kiełbaska zawinięta w ślimaczka i zatknięta na patyczek szaszłykowy by się nie rozpadł. Uroczy i smaczny ślimaczek za 8$.
Z napojów to szczerze pierwsze o czym pomyślałam była Coca~Cola ze szklanej butelki ze słomką. Dlaczego? Ponieważ:
źródło: google.pl
Na zdjęciu: DivaAkasha

Ogólnie pin up kojarzy mi się z Coca-Colą przez klimatyczne szyldy, gadżety czy tysiące sesji zdjęciowych pin-up pijących bądź reklamujących Colę, które oglądałam w Internecie (Do obejrzenia tu -> KLIK! <- ). Ale wracając do napojów na Festiwalu. Na stołach królowały zwykłe napoje w plastikowych butelkach, niebieska oranżada z automatu dostępna u pań sprzedających lody, a oprócz tego gdzie nie gdzie było widać drinki w szklanych butelkach czy whiskey w szerokich szklankach. Mały detal a jednak szkoda trochę że nie było koktajli, kaw, Coli, słomek czy małych parasolek w drinkach.
Nie wiem jak to wyglądało w sobotę ale zabrakło mi też typowo festiwalowych detali jak kukurydzy z wody, popcornu i waty cukrowej czy prażonych orzeszków ale myślę że to przez zbyt mało miejsca więc wybaczam ;)
Na terenie festiwalu znajdowały się plażowe parasolki i stoliki i ławy więc było gdzie usiąść chociaż przygotowaliśmy się na piknik i zabraliśmy kocyk. Nieopodal sceny był duży namiot wystrojony plakatami z poprzednich imprez i zlotów organizowanych przez Moto klub "Piwersi" a także z klasycznymi pin-up'kami, w którym można było posiedzieć bądź potańczyć. Był też sklepik z pamiątkami w postaci koszulek(w cenie 30zł), naklejek czy zapalniczek obok można było nabyć również nieśmiertelniki, motocykle, a za to w sobotę słyszałam że można było zdobyć pierwszy lub kolejny do kolekcji tatuaż. Widziałam że w lesie były dwa place zabaw - dla dorosłych i dzieci. Dorośli mogli ustrzelić coś (zapewne wrogów, znajomych, ukochaną osobę, drzewo bądź innych uczestników festiwalu) z replik broni paintball albo ASG (nie zwróciłam uwagi z jakiej amunicji strzelano).
Nie należy też zapominać że "Piwersi" a także niektórzy przyjezdni przyjechali nie byle czym a motocyklami (tu warto uświadomić że nie były to same Harley'e Davidson'y ale motocykle
Triumph ) a także samochodami wywołującymi u niektórych osób chrzęst kręgów szyjnych, ślinotok czy inne objawy zapatrzenia się na te cacka. Wszystkie te maszyny można było obejrzeć powypytywać o nie lub porobić sobie z nimi zdjęcia. Braciszek marzył usłyszeć dźwięk silnika czarnego pięknego Mustanga i zajrzeć pod jego maskę no i sobie pomarzy do przyszłego roku albo jak kupi sobie własne takie autko.
Koncerty, a raczej koncert (musieliśmy niestety zwinąć się wcześnie) trio Spaceman był rewelacyjny. Podrywał wciąż do tańca i nie pozwalał siadać, choć z początku większość stała kołysząc się lub przytupując potem i tak wielu poderwało się do tańca.

(Jeden z lepszych moim zdaniem kawałków, który udało mi się znaleźć za pośrednictwem bloggera.)

Na zakończenie dodam że w piątek ja i Michellecter (tu polecam zrobić -> KLIK! <- na Jej bloga. Również wspomniała o Festiwalu ;) ) byłyśmy jedynymi Pin-up'kami, przez co miałyśmy nieco więcej atrakcji. (głównie Michell ze względu na nieco bardziej cieszącą oko figurę i strój ale to się wytnie). W galeriach widziałam chyba ze 3-4 klasyczne pin up'ki na festiwalu poza Nami.
*Mam nadzieję że o niczym nie zapomniałam napisać ;)

A teraz... 
zdjęcia i linki do galerii:

Od lewej:  Michell, Mixer (mój brat ♥ ), ja


Michell i ja (zostałyśmy zaproszone przez organizatorów na scenę by po hulać trochę na scenie ) 
i zespół Spaceman

 ehh... Moja mina oczywiście miała być nieco inna....


Linki:
Notka o Festiwalu od CafeRacer

~ Póki co tak ubogo w zdjęcia, ponieważ poluję na zdjęcia od ABC Foto ze Stęszewa (no chyba że gdzieś nie zauważyłam ich), oraz mam nadal cichą nadzieję że mój braciszek prześle mi kilka zdjęć.

♥♥♥Festiwal Rockabilly, do zobaczenia za rok!!! ♥♥♥


 3. Zakochać się w historii Poznania

Nie wspominałam Wam tego chyba jeszcze, ale od jakiegoś czasu w wolnej chwili przeglądam, czytam, szukam, drążę historię Poznania. Nie robię tego jakoś namiętnie (jeszcze) i wychodzi mi to dość nieudolnie, ale jak to śpiewał Grabaż z zespołu Strachy na Lachy (wcześniej z zespołu Pidżama Porno): 

 

Poznań jest ezoteryczny. Chyba każdy dobrze o tym wie, że Poznań jest ezoteryczny. Wszyscy wiedzą że miastem rządzi mafia, a na Wildzie mieszka szatan.
Mało kto zagląda w uliczki czy szuka sekretów tego miasta. Mało kto wie że też mieliśmy gród, królów, mury obronne czy twierdzę... Ja szukając wiedzy i różnych ciekawostek wylądowałam w Poznańskim Towarzystwie Przyjaciół Fortyfikacji (trochę długa i zawiła historia ale nie żałuję).

W niedzielę 23.czerwca był Dzień Twierdzy Poznań.

Spędziłam dzień na wolontariacie w Rezerwacie Archeologicznym Genius Loci ( -> Strona Rezerwatu Genius Loci <- ) gdzie miały miejsce wykłady:

- Umocnienia Poznania w X wieku (mgr Agnieszka Stempin)
- Średniowieczne fortyfikacje Poznania (prof. dr. hab. Zbigniew Pilarczyk)
- XIX Twierdza Poznań (prof. dr. hab. Jerzy Stiller)
po których wyszłam dużo bogatsza w wiedzę i ciekawostki.

Baszty i mury miejskie odnowione znajdujące się tuż przy Komendzie Wojewódzkiej Straży Pożarnej znajdujące się między ulicami Garbary, Masztalarska i Wroniecka


Potem dzięki jednemu z (wielu) przesympatycznych kolegów z Towarzystwa stawiłam się również w Forcie III (w Nowym ZOO), a tam pomimo że miałam nieodpowiednie buty wybrałam się na spacer z kolegami suchą fosą (długa na 850m).



moja miłości - zabójcze platformy


Kilka ładniejszych zdjęć z fosy otaczającej Fort III wykonanych podczas spaceru przez kolegę Michała W.


Linki:
Kalejdoskop w TVP Poznań ( o Dniu Twierdzy Poznań od 9:45 )
__________________________________________________________________________________________
No to by było na tyle z zaległych notatek.
Dziękuję bardzo za wytrwałość tym, co doczytali do samego dołu.
♥♥♥