wtorek, 20 listopada 2012

Listopadowo...

I nastał niezwykle mglisty listopad....

Wciąż ubolewam nad niedysponowaną maszyną do szycia. Czekam na wypłatę by zatrudnić mechanika oraz wreszcie zakupić silnik, czekam również na silną motywację by przerobić pokój w stanowisko pracy krawieckiej. Póki co wciąż czaję się na walające się po pokoju kawałki ubrań i materiałów. W głowie wirują mi wizje, nawet podczas snu - jestem jak opętana. Znalazłam jednak jakiś sposób na to szaleństwo-zaczęłam grać w The Elder Scrolls V Skyrim. Może wreszcie znalazłam czas by skończyć tą grę od początku do końca? Było by zacnie.
Przy okazji pozdrowienia dla Karun'a Moeris'a pewnego Ayleidzkiego Elfa (postać RedMorpho -> galeria jej prac warta obejrzenia ;) <- )

Od kilku dni zastanawiam się czy nie zrobić kilka recenzji na blogu póki maszyna stoi nieczynna. Myślę że byłoby to dobrym pomysłem (przy okazji potrenowałabym moje marne zdolności pisarskie*)


Wiedzieliście że każdy może mieć swoją restaurację? Od niedawna w Polsce istnieje Restaurant Day (KLIK!) dzięki niemu każdy może przez jeden dzień mieć swoją własną restauracyjkę z kolei przechodnie mogą skosztować Twoich wyrobów. Możesz zaszokować ludzi niezwykłym wyglądem, składem oraz smakiem.

Moje pierwsze spotkanie z Restaurant Day...
17. listopada w późnych godzinach popołudniowych szlajając się bez celu po Starym Browarze czekałam bus do domu. Przechodząc z Atrium do Pasażu zauważyłam że coś się dzieje na Dziedzińcu Sztuki. Przemknęłam przez szklaną taflę dzielącą mnie od placu. Ciekawski tłum zasłaniał cudowne zjawisko. Stragany! Uwielbiam straganiki! Mają w sobie coś kuszącego... Tajemniczość, urok zbitych desek, albo tego co czasem oferują? Podeszłam bliżej. Pierwsze co ujrzałam to krzątające się za ladą młode kobiety i małe chorągiewki zatknięty w "czymś". Jedzenie! Uwielbiam rajskie rozkosze dla podniebienia! Pierwsza myśl jaka przeszła przez moją głowę "To pewnie tylko dla wybranych - dla VIPów, celebrytów, ludzi z jakiegoś prywatnego festiwalu" potem pomyślałam "A jeśli jednak dla szerszej publiki - dla każdego? Jeśli tak, to czy będzie mnie stać na taką okazję?" Pokręciłam się przyglądając się z zafascynowaniem odkryciom znajdującym się na straganikach. Przysłuchując się dyskusjom by wybadać sytuacje dowiedziałam się, że są to stoiska blogerek. Widząc że dopiero zaczęły się rozkładać poszłam do Empiku zaopatrzyć się w potrzebny mi srebrny rysik. Wracając zauważyłam że tłum ludzi się zwiększył, a ich portfele wyskoczyły z ukrycia. Dumni posiadacze łakoci zgarbieni nad papierowymi naczyniami zajadali zdobycze stojąc nieopodal. Oczy mi zabłysły. Niczym wygłodniały student przeliczyłam niezwykle ograniczony budżet i dopadłam do ostatniego stoiska bloga "Kuchnia Agaty" na którym upatrzyłam zupkę wykonaną z pieczonych warzyw. Ciekawość i myśl że zaleję nią głód zadecydowała o jej kupnie. Intensywny zapach warzyw niesamowity! Pierwszy łyk - "gorące pyszności!", drugi łyk - "Ależ ona ostra!". (Dla miłośników zup krem z warzywami i piekielnie ostrych dań zamieszczam link do przepisu.) Zupkę wypiłam przyglądając się ludziom siedząc na specjalnie przygotowanych siedziskach będących odwróconymi do góry dnem skrzynkami z poduszką obmyślając kolejny atak. Następnym celem był pierwszy z brzegu stragan "Maleństwo" różnorodność na stoisku spowodowała że nie wiedziałam co wybrać. Jako że "Ślimaczek" niewiele powiedział mi o sobie postanowiłam zaryzykować wybierając jedną z pośród dwóch muffinek. Do wyboru miałam marchewkową i majonezową. Jako że ciasto z marchewką mojej cioci w przeszłości smakowało niestety fatalnie bałam się zaryzykować. Ostatecznie wygrała majonezowa. Spodziewałam się typowego majonezowego smaku. Muffinka jak muffinka tyle że tłustsza. Zasłużyła u mnie na miano "Tłuścioszki. A trzeba było kupić jednak ślimaczka albo marchewkową... Resztkę pieniędzy postanowiłam przeznaczyć na stragan kakaem i czekoladą płynący istny raj dla czekoladoholików jaki stworzył "REJ CAKE". Ciasteczka, torty, tarty, tajemnicze kuleczki... Stojąc błagałam by starczyło mi jeszcze na coś. Stojący obok mnie przesympatyczny Pan w euforii dorzucił mi się na jego zdaniem najlepszą rzecz na straganie zapewniając, że warto. Kasztan. Czarna jak noc kulka z białą plamą na patyku owiana tajemnicą co kryje w środku. Ostrożnie przegryzłam czekoladową skorupkę po czym spróbowałam środka. Masa pod czekoladą wciąż nie daje mi spokoju. Niebo na Ziemi zawarte w małej kulce. Jednak co to było nadal jest tajemnicą stoiska. Podejrzewam że jeśli dopnę swego i dowiem się co jest tajemnicą tej pyszności to straci ona swój urok ale pomimo to będę szukała przepisu.
Nie mogę się doczekać następnej takiej akcji!

Artykuł oraz zdjęcia na stronie Gazeta.pl -> KLIK! KLIK!

Dodatkowo dla Facebook'owiczów i Facebook'ocholików(m.in.zdjęcia!) :
- Fanpage Restaurant Day Poland na Facebook'u -> KLIK!!
- Fanpage Restaurant Day Poznań na Facebook'u -> KLIK!
_________________________________________________________

DOBRANOC ;)