wtorek, 5 czerwca 2012

szyję po to by żyć...

Dlaczego szycie?
Kiedyś uszyłam kilku lalkom ubranka, będąc młodsza ubierałam się trochę inaczej niż wszyscy. Trochę strojów rysowałam.
Gdy przyszło do wyboru szkoły chciałam iść do technikum odzieżowego lecz Mama poleciła mi by wybrać technikum gastronomiczne. Tona nauki, biologia, chemia i zawrotne tempo toku nauczania-to nie dla mnie pomimo że kocham jedzenie. Starałam się wytrzymać dłużej niż 1,5 roku ale nie dałam rady. Ulitowali się nade mną i przenieśli mnie do grupy szalonych krawcowych (niestety w zawodówce - gdyż z powodu małej ilości chętnych nie utworzyli klasy technikum). Szło mi lekko cudnie i byłam szczęśliwa. Próbowałam swoich sił w Ogólnopolskim Konkursie Dla Młodych Projektantów "Mała Pętelka" pomimo, że nauczycielki rzucały mi kłody pod nogi-nie wygrałam żadnej nagrody oprócz doświadczenia i świetnej zabawy. Najmilej wspominam Nauczycielkę, która chwaliła mnie, mówiła o mnie wiele dobrych rzeczy, oraz dała mi nadzieję i dodała sił do walki o lepsze wykształcenie, więcej wiedzy i umiejętności. Dzięki niej dziś marzę i planuję rozwinąć się na kursach oraz studiach.
We wszystkich postępach dopinguje mnie i podtrzymuje gdy zaczynam się poddawać mój Ukochany. To On wynajduje mi dziwne zadania krawieckie i dba bym nie przestała myśleć o moich marzeniach. Cieszę się, że mam kogoś takiego jak On-bez Niego nie dałabym rady.
Co z tego wyjdzie? Mam tylko nadzieję że nie skończę w spożywczaku....



Piszę i piszę o sobie i swoim szyciu... Ale wypadałoby napomknąć o Blogerce która stała się inspiracją dla mojego skromnego bloga ;)
Marchewkowa non stop szyje non stop pisze ciekawe rzeczy. Z ręką na sercu przyznaję się że zaglądam na jej bloga rzadko ale zawsze przeglądam kilka - jak nie kilkanaście postów na raz.
Gorąco polecam jej bloga.


Tymczasem w pracowni krawieckiej...
Dziś w przypływie natchnienia oraz jako wyraz buntu (nie rozdrabniajmy się z opowieściami jak to moja kochana Mama skrytykowała moje zamiłowanie do szycia prostych sukienek) postanowiłam uszyć nie przekonującą mnie się sukienkę z Burdy 1/2012.
Chwyciłam materiały (DITTE 9,99PLN/metr z IKEA) czerwony i czarny i postanowiłam uszyć dłuższą o około 20 centymetry awangardową sukienkę. Ciekawa jestem co z tego szycia wyjdzie. Leży częściowo wykrojona (zostały mi dwa środkowe czarne przody), a jutro zszyję ją czerwonymi nićmi i mam nadzieję zaprezentować moje dzieło wieczorem.



Dziś notka dłuższa-mam nadzieję że nie nudna....
;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz